Pieśń psa


    

       To był koniec, mój pies zdychał.
       W śnieg zapadł łapami i wyciągnął jęzor
       (wyglądał jak łódź, gdy trze burtą o przystań
       lecz wiatr za żeglarza wyprawę już podjął)
       i pierwszy raz - Bóg mi świadkiem! -
       per "przyjacielu" zwróciłem się do psa:
       "Chcę z żalu zawyć nad twoim przypadkiem,
        więc z etykietą skończmy jeden raz..."
       I smutno wyłem cały wieczór, bardziej
       do siebie, psa wyłem, niż do księżyca.
       Jak człek pies zdychał, jak pies wyłem ja
       (wiatr łódkę w przepaść morza spychał).


http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=78021