To nie liście i nie listki,
Nie listeczki jeszcze nawet —
To obłoczek przeźroczysty,
Pozłociście zielonawy.
Jeśli jest gdzieś leśne niebo,
On z leśnego nieba spłynął,
Śród ogrodu zdziwionego
Tuż nad ziemią się zatrzymał.
Ale żeby mógł zzielenieć,
Z brzozą się prawdziwie zmierzyć,
Ściemnieć, smugę traw ocienić —
Nie listeczki jeszcze nawet —
To obłoczek przeźroczysty,
Pozłociście zielonawy.
Jeśli jest gdzieś leśne niebo,
On z leśnego nieba spłynął,
Śród ogrodu zdziwionego
Tuż nad ziemią się zatrzymał.
Ale żeby mógł zzielenieć,
Z brzozą się prawdziwie zmierzyć,
Ściemnieć, smugę traw ocienić —
— Nie, nie mogę w to uwierzyć.