Marzenie


Więc, kiedy umrzeć mi się zdarzy,
pobiegnę w deszcz z sercem w kieszeni
i Pan Bóg serce mi wymieni
na którąś kartkę z kalendarza.
- Masz jeden dzień, a potem wracaj
do mnie, do diabła, gdzie tam chcesz...
Głową przytaknę: - Święta Racja -
od drugiej strony wbiegnę w deszcz.
Wiatr - wiejąc! - mokry włos potarga,
kiedy szczęśliwy, trochę wariat,
jak dziecko skacząc wśród kałuży,
znów w wodzie zacznę się odbijać,

a słońce pocznie cień mój dłużyć:
przemijać będę, ach... Prze-mi-jać.