zrąb


dąb mi odębiał porwał dziewuszkę
porwał dosłownie to dłoń to nóżkę
urwawszy szumiał kocha nie kocha
patrząc ku brzozie białej z wysoka

przyniosłem z szopy jak on tępą piłę
i mu tę brzozę przepołowiłem
poćwiartowałem poszczułem kretem
by poobgryzał do cna korzenie

nic nie mówiłem kocha nie kocha
teraz to było ważne dla Boga

kocha nie kocha kocha nie kocha
słyszę czasami odtąd po nocach
czart ją rozdziera rano się zrasta
ta
nie!
śmiertelnie
nie?
szczęsna
nie!
wiasta


---
 

Wiersz napisany dla mnie 18 października 2013r. o godz. 6:02 (rano!)
podczas choroby, gorączki, gdy koty po głowie latały...


LINK